Liczba wyświetlanych wyników: 2
Kryzysy wybuchają w majówki

Case z życia: Raz ostre koło, raz ostra wtopa. Krótka historyjka o tym, jak marka NIE POWINNA komunikować się z klientem

Jeden dobry konkurs na Facebooku może przynieść marce więcej korzyści niż najbardziej angażujące posty. Może wpłynąć na jej wizerunek, zwiększyć sprzedaż, angażować nowych odbiorców, wpłynąć na wzrost zasięgu, wzrost współczynnika odpowiedzi, jeśli marka będzie na tyle czujna, aby odpowiedzieć na każdy komentarz pod postem konkursowym. Wydawałoby się, że konkurs w socialu nigdy nie jest zły. A może być, jeśli w bezpośredniej komunikacji marka udowadnia, że komunikować się zwyczajnie nie potrafi, słowo „rekompensata” jest dla niej za trudne i używa stwierdzeń: „wygrałeś bluzę i zapijasz focha, że bez kaptura?”. Jak to było?

Konkurs jak każdy inny – napisz w poście coś miłego, my wybierzemy odpowiedź i wygrasz. W tym przypadku post konkursowy brzmiał tak:

Pech (tak, teraz mogę napisać, że pech) chciał, że wybrali moją odpowiedź z kilku. Nagroda? „Wśród osób, które zamieszczą komentarz rozlosujemy 4 bluzy Loca Bikes i 3 koszulki (zdjęcia i opisy koszulek i bluz na stronie”. No to odezwałem się do miłych – jak się wydawało – Państwa z Loca Bikes w sprawie konkursu.

Na początek – krótka piłka: z kapturem czy bez (czyli z góry przydzielili mnie do bluzy, ok). No i tylko rozmiar L. Mógłbym być niewielkich gabarytów mężczyzną, który nosi wyłącznie S, nie lubi bluz, szczególnie czarnych. Nieważne. Pytanie jest jedno: z kapturem czy bez? No to wybrałem z kapturem. I zawsze myślałem, że jeżeli ktoś daje mi możliwość wyboru, mogę go rzeczywiście dokonać i wybrać to, co naprawdę wolę. Czarna czy z mlekiem? Z cukrem czy bez? W kubeczku czy w rożku? A jeśli wyboru nie ma, po co ktoś miałby zadawać pytanie?

Dalej okazuje się, ze bluza jest juz wysyłana. Po 10 minutach jednak dostaję informację, że bluzy z kapturem nie ma. Przyznam szczerze, że poczułem się dziwnie. Rozumiem, że przygotowując konkurs, wybiera się i sprawdza produkty, które mają być nagrodami. Okazuje się, że nie ma bluz z kapturem…

Moja wiadomość, w której padło słowo „rekompensata”, okazała się kluczowa. Po pierwsze, nagle stałem się „Panem”, a nie „Ty/Ci”. Po drugie, okazuje się, że mogą wysłać „to, co mamy”. Po trzecie, bluzy z kapturem będą za 1,5 miesiąca. Po czwarte, nagle informują mnie, że mają jeszcze koszulki w rozmiarze L. Aha, czyli nagle mam do wyboru koszulki w rozmiarze L.

Mam podjąć decyzję jak najszybciej. Nieważne co, nieważne jak, nieważne, aby potencjalny klient był zadowolony, nie jest ważne również to, aby marka udowodniła, że robi wszystko, by sprostać oczekiwaniom czy chociażby wywiązać się z konkursu. Ważne jest to, że pakują paczkę i chcą mieć sprawę z głowy.

Niestety, jak się okazało, marka wybrała za mnie. Oznajmiłem więc, że nie będę rozpakowywał paczki i poczekam na to, co wybrałem. I nie było w tej wiadomości ani grama agresji, próby zrobienia komuś problemu czy wbicia szpili. Pomyślałem: odbiorę i odeślę. Nie rozpakuję, nie zniszczę, nie rozerwę opakowania i poczekam na tę nieszczęsną bluzę z kapturem, którą wybrałem. Jak zareagowała marka na taką wiadomość.

„wygrałeś bluzę i zapijasz focha, ze bez kaptura? WTF. To nie odbieraj. Będziemy 15zł w plecy na kurierze”

Chyba taka odpowiedź jakiejkolwiek marki – czy to niewielkiej formy, czy sieciówki, czy znanej każdemu marki premium – nie wymaga komentarza. Dalsze tłumaczenia są równie ciekawe. Marka pisze, że błędnie założyła, że ma bluzy z kapturem, ale już ich nie ma. Polecam jednak sprawdzać, co się ma, czego nie ma, co przeznacza na konkurs i co oferuje klientom i potencjalnym klientom.

Straciłem już ochotę na niekonstruktywną rozmowę. Niby nie chcą robić kwaśnej atmosfery, a ciągle ją robią. Niby chcieli dobrze, bo konkurs i nagrody, a gdzieś z tych wiadomości wycieka komunikat: DOSTAJESZ ZA DARMO, WIĘC CZEGO CHCESZ? / KTOŚ BYŁBY BARDZIEJ ZADOWOLONY, A TY JESZCZE DYSKUTUJESZ? Szkoda, że taka młoda marka już na początku pokazuje brak szacunku w komunikacji. I nie chodzi o to, czy to bluza z kapturem czy bez, czy to koszulka, sukienka czy inny kawał materiału. Chodzi przede wszystkim o to, że nieumiejętna komunikacja zabija najlepsze intencje, pomysły i dobre plany. A do konkursu jednak lepiej się przygotować i zawsze mieć przygotowany regulamin.

5 kampanii reklamowych, które okazały się porażką

Często kampanie reklamowe, którym wróży się sukces, okazują się porażką i jednocześnie psują wizerunek marki. Nawet jeśli za pomysłem i samym procesem tworzenia stoją największe agencje, a budżet nie ma ograniczeń, pozornie genialne myśl i kreacja mogą okazać się klęską. Decydujący głos mają odbiorcy i grupa docelowa, a jeśli oni sami uznają reklamę za żenującą, trudno taką porażkę przekuć w jakikolwiek sposób w cichy sukces.

Oto subiektywny wybór kampanii reklamowych, które okazały się porażką:

1. Królewska Republika – Roleski

Digital Marketing Specialist Warszawa
(Źródło): http://republikaroleski.pl/

„Królewska Republika” reklamująca Roleski. Promocja ketchupów, majonezów, musztard, sosów i koncentratów odbiła się szerokim echem wśród odbiorców. Nie brakowało negatywnych opinii na temat reklam, które ocierały się o groteskę i irytację. Kampania prezentuje osoby z różnych stron świata w oryginalnych stylizacjach, ukazujących poszczególne produkty Roleski. Postacie nie kojarzą się z majonezem, ketchupem czy sosem. Trudno domyślić się do jakiej grupy docelowej kierowany jest przekaz.

2. Marka Cornelius

Digital Manager Warszawa(Źródło): http://www.cornelius.pl/ link yotube: https://www.youtube.com/watch?v=JWrFNXtXVHI

Marka Cornelius postanowiła zachęcić kobiety do zakupu piwa poprzez seksualne skojarzenia. O porażce mogą świadczyć negatywne komentarze odbiorców w sieci oraz krótka emisja spotu. Reklama miała być zabawna, a sądząc po opiniach internautów – wyszła wyjątkowo kiepsko. Zyskała opinię seksistowskiej i prymitywnej. W niemal każdej kwestii można zauważyć podtekst, a wyskakująca z puszki słomka budzi jednoznaczne skojarzenia. Oprócz bezpośrednich aluzji erotycznych, reklama jest również źle “zgrana” i mało profesjonalna.

3. Kampania „Nie odkładaj macierzyństwa na potem” Fundacji Mamy i Taty

specjalista ds marketingu internetowego warszawa
(Źródło): http://www.mamaitata.org.pl/

Kampania „Nie odkładaj macierzyństwa na potem” Fundacji Mamy i Taty zdecydowanie podzieliła internautów i wywołała lawinę dyskusji. Miała na celu ostrzeżenie młodych kobiet przed odkładaniem decyzji o macierzyństwie na przyszłość. Przeciwnicy okrzyknęli kampanię zbyt konserwatywną. Kolejnym problemem okazała się obrona kobiet i ich niezależnego decydowania o macierzyństwie. Ostatecznie fundacja osiągnęła częściowo swój cel, będąc zleceniodawcą jednej z najbardziej komentowanych kampanii społecznych minionego roku.
Kliknij poniżej w „Polub tę stronę”, a będziesz zawsze na bieżąco informowany o nowych artykułach z mojego bloga.

4. Wódka Żytnia

digital marketing specialist warszawa
(Źródło): http://www.polmos.bielsko.pl/

Wódka Żytnia zaliczyła chyba największą wpadkę na Facebooku, publikując zdjęcie postrzelonego Michała Adamowicza z demonstracji „Solidarności”. Administrator zamieścił je na fanpage’u marki z sugestywnym podpisem „Kac Vegas? Scenariusz pisany przez Żytnią”. Post wywołał falę negatywnych opinii. Osoba odpowiedzialna za fanpage została oskarżona o ignorancję i brak elementarnej wiedzy o historii współczesnej Polski, a cała sprawa zakończyła się w sądzie.

5. Adrian kocha wszystkie kobietydigital manager warszawa
(Źródło): http://www.adrian-rajstopy.pl/

Adrian kocha wszystkie kobiety – wiemy to od dawna, obserwując kolejne reklamy firmy produkującej rajstopy. Jednak w opinii internautów marka przesadziła, wypuszczając kreację z grobem i cytatem ks. Jana Twardowskiego „śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…”. Połączenie kuso odzianej, leżącej przy cmentarnym pomniku kobiety z cytatem z wiersza wywołało falę niezadowolenia. Podstawowym zarzutek okazało się używanie poważnych symboli w celach komercyjnych. Co więcej, jeden z billboardów niefortunnie trafił w okolice cmentarza w Warszawie…